niedziela, 6 listopada 2016

12. Kolacja u ojca, zapomniane wydarzenie

Aleksandra Wysocka dojechała już pod wielki dom z ogródkiem, gdzie wychowała się od niemowlaka. Po drodze zdążyła się trochę uspokoić poprawić włosy, rozmazany makijaż. Powolnym krokiem podążyła w stronę drzwi, nie wiedziała wtedy jeszcze ,że w środku jej domu rodzinnego są znajomi z komendy. Drzwi otworzył szczęśliwy i uśmiechnięty Wojciech. Zaprosił córkę do środka, przekraczając próg usłyszała różne głosy śmiechu. Widok znajomych bardzo zaskoczył młodą brunetkę, kolejny raz w swojej pamięci usłyszała słowa starszego aspiranta. Ola nie chciała spędzić wieczoru w towarzystwie Mikołaja dlatego też szybko zrzuciła torebkę na kanapę i pobiegła do swojego pokoju w domu rodzinnym. Zachowanie Olki bardzo zdziwiło jej ojca oraz współpracowników. Emilka chciała poznać powód zachowania koleżanki, żałowała że nie zdążyła odebrać telefonu, brunetka była poza domem dlatego też nawet gdyby chciała odzwonić nie mogłaby , ponieważ bateria w jej telefonie niestety się wyczerpała. Emilce nie udało się uzyskać jakiekolwiek informacje na temat zachowania policjantki kiedy zobaczyła swojego dowódcę. Wysocka cała zapłakana podeszła do jednej ze szuflad w szafie, wyjęła album ze zdjęciami gdzie była z rodziną, kiedy otwierali razem prezenty , kiedy ubierali wspólnie choinkę, malowali pisanki. Znalazła też zdjęcie z ostatnich wspólnie spędzonych wakacji, byli uśmiechnięci niestety były to ostatnie tygodnie życia mamy małej pięknej niebieskookiej dziewczynki. Na samym końcu schowane było zdjęcie jej i Mikołaja , nie chciała je widzieć dlatego też wyjęła z szuflady nożyczki i je pocięła. Niespodziewane do jej pokoju wszedł Białach był zaskoczony widokiem pociętego ich wspólnego zdjęcia.

Mikołaj: Młoda wszystko w porządku?

Ola: Nic nie jest w porządku, już nie pamiętasz co mi powiedziałeś?

Mikołaj: Ola przepraszam nie chciałem po prostu byłem zdenerwowany, powiesz mi czemu się spóźniłaś?

Ola: Byłam u lekarza, ale nie ma o czym gadać

Mikołaj: Na pewno? Chodź ze mną na dół, co?

Ola: Tak na pewno. No dobrze chodźmy

Reszta kolacji minęła już w milszej atmosferze, Mikołaj naszykował miejsce dla przyjaciółki obok siebie. Czuli się jak dawniej, radośni uśmiechnięci. Brakowało tylko jednej osoby, mamy Oli. Po skończonej kolacji, starsza posterunkowa wyszła z Mikołajem na ulubiony plac zabaw Wysockiej. Bawili się dobrze, huśtali się na huśtawkach, zjeżdżali na zjeżdżali i wiele innych. Po półtorej godzinie wrócili do dużego pięknego domu. Wchodzili do środka radośni.

Komendant: A gdzie nasza młodzież się podziewała?, już mieliśmy was szukać

Ola: A zabrałam Mikołaja na plac zabaw, gdzie zawsze się bawiłam

Mikołaj: Przyjemne miejsce, na pewno Olki dzieciaki będą mieć szczęśliwe dzieciństwo

Ola: Nie żartuj sobie, trzeba najpierw mieć kogoś

W miłej atmosferze każdy usiadł do stołu, komendant przyniósł ulubione lody swojej córki, śmietankowo-miętowe z dodatkiem kawałków czekolady. Aleksandra była szczęśliwa, już dawno nie jadła swojego ulubionego dania na deser. Zapomniała też o jednej uroczystości, obchodziła swoje urodziny dlatego też była jeszcze bardziej zaskoczona kiedy znajomi wraz z jej ojcem zaśpiewali sto lat.

Mikołaj: Młoda wszystkiego najlepszego, szczęścia , miłości, sukcesów w pracy,

Ola: Dziękuję, jesteście niesamowici.

Po rozdaniu prezentów, Ola podziękowała za taką nie typową niespodziankę z okazji swoich urodzin. Ale to nie koniec przyjemności, znajomi z ojcem policjantki zabrali ją na ten sam plac zabaw gdzie wcześniej bawiła się z dowódcą patrolu 05.Zaczęło się od licznie 10,9,8,7… na 0 przed oczami Oli wystrzeliły fajerwerki, były kolorowe. Wysocka nie mogła powstrzymać łez, takich urodzin się niespodziewała. Niestety co dobre szybko się kończy ten szczególny dzień dla ,,młodej’’ dobiegł końca. Znajomi Oli zostali na noc w domu rodzinnym policjantki.